Mają więcej beta karotenu niż marchewka. Albo pomidory. A to dopiero początek długiej listy zalet tych drobnych, złotych grzybów. Choć najważniejszy to cudowny smak i aromat, którym kurki wzbogacą każde niemal danie.
Naukowcy nazywają ją pieprznikiem jadalnym, grzybiarze i ludowa tradycja lisicą, liszką, kurzą nogą albo zwyczajnie kurką. W lasach pojawia się w czerwcu i na poszukiwaczy leśnych skarbów czeka skryta w ściółce do października. Potem ustępuje pola podgrzybkom i koźlarzom. Lubi towarzystwo sosen, świerków, buków ale szukajcie jej także pod grabami i dębami. A jeśli grzybobranie to nie wasza bajka znajdziecie kurki na targach lub w sklepach.
Warto. Tak jak warto obalić mity, których wokół grzybów, nie tylko kurek jest zdecydowanie zbyt wiele. Pierwszy z brzegu? Grzyby to jedynie aromatyczny dodatek, bez odżywczej wartości. Dajcie mi tego cwaniaka, który to wysmażył. Z chęcią mu wytłumaczę jak głęboko się myli.
kurki – samo zdrowie
O beta karotenie już było? No właśnie – jest go w kurkach tyle, że można by je przepisywać na receptę. Bo beta karoten dopiero otwiera listę witamin i minerałów, których w kurkach pełno. Jak każdy grzyb kapeluszowy kurki mają pełen komplet witamin z grupy B, sporo witaminy C, D, E i H. Mało? to dorzucam jeszcze kwasy fenolowe, które zwalczają wolne rodniki i polisacharydy, które dają kopa naszemu systemowi odpornościowemu. A to wszystko w produkcie, który w 90 procentach składa się z wody więc kalorii trzeba w kurkach szukać ze świecą.
Zapomniałabym o białku. Jest go w kurkach sporo i w dodatku jest świetnie przyswajalne. Dlatego kurki i inne grzyby z kapeluszami powinny na stałe gościć w jadłospisie wegetarian i wegan. Przez naukowców wprost są nazywane leśnym mięsem. A w kurkach dodatkowo można znaleźć węglowodany, tłuszcze i niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe. A to nadal nie wszystko.
nie tylko smak i aromat
Jeśli mieliście w ręku kurki to mogliście zauważyć, że nie da się wśród nich znaleźć robaczywych osobników. No właśnie – owady kurek po prostu nie znoszą. Dlatego kurki często nazywane są “grzybem żydowskim”. Owady ich nie atakują dlatego są produktem koszernym, dozwolonym do spożycia przez ortodoksyjnych Żydów.
I to jest właśnie super moc kurek – nazywa się hitinmannoza. To substancja zabójcza dla owadów ale też pasożytów, które mogą mieszkać w naszym organizmie. Ta zawarta w kurkach jest dla nas dużo łagodniejsza i w przeciwieństwie do syntetycznych leków nie obciąża wątroby. A nawet więcej, bo kurki poprawiają pracę wątroby i zwalczają wirusy, które ją atakują. Mają właściwości antybakteryjne i pomagają w infekcjach układu pokarmowego.
aromatyczny akcent
Kurki są aromatyczne, delikatne, korzenne – w starszych okazach można wyczuć pieprzną nutkę, stąd też wzięła się nazwa pieprznik jadalny. I nie wymagają zbyt wiele, jedynie dobrej jakości dodatków. wystarczy udusić je na maśle, z odrobiną cebuli lub bez (jak wolicie) i zagęścić śmietanką. Z kawałkiem chrupiącej bagietki – poezja.
Złote grzyby sprawdzą się jako główny składnik sosów do makaronu czy gnocchi. Są idealnym towarzyszem wszystkich mięs – od kurczaka po dziczyznę.
A jeśli chcielibyście smak kurek zatrzymać na dłużej to pozostaje zamrażalnik. I tu ważny tip – oczyszczone kurki przed zamrożeniem trzeba na 3-4 minuty wrzucić do wrzątku. Potem osuszyć i dopiero zamrozić. Jeśli zamrozicie surowe grzyby mogą stać się gorzkie.
Gotujcie, póki sezon w pełni.
U nas niestety w lesie nie rosną kurka, a szkoda 🙁 jesteśmy skazani na te sklepowe 😉