Delikatny, kremowy bulion i soczyste kawałki łososia. Do tego warzywa i dużo, naprawdę dużo koperku. Idealna na chłodne dni – fińska zupa z łososia nie tylko rozgrzewa, ale syci w ciemne, zimowe dni. Moje ulubione zimowe comfort food, który nieustannie zachwyca gości i domowników.
Smak zupy z łososia zamówionej wiele lat temu w restauracji w Helsinkach moje podniebienie pamięta do dziś. Dzień był zimny i wietrzny, koniec października, chłodny niż a znad wody nawiewało mgłę. W brzuchu burczało mi straszliwie i w końcu udało mi się “wynegocjować” z towarzyszami podróży koniec spaceru. Stanęłam na środku ulicy z mocnym postanowieniem, że dalej nie idę. No chyba, że na obiad.
To, co kelner postawił przede mną w głębokim talerzu nie przypominało niczego, co jadłam wcześniej – biały bulion był gorący, słodki od śmietanki i aromatu koperku. Pływały w nim spore kawałki łososia, jędrne ziemniaki, maślany por i marchew.
Wiele razy próbowałam odtworzyć ten smak w domowej kuchni. Bez sukcesu. Powód był bardzo prosty – starałam się za bardzo. A zupa z łososia to zupa prosta. I tylko taka smakuje obłędnie.
zupa z łososia i sekrety kuchni skandynawskiej
Finowie nazywają swoją zupę lohikeitto. Kuchnia chłodnej Skandynawii to kuchnia sezonowa. Jesienią i zimą trudno było o zielone warzywa a w chłodne dni najważniejszą rzeczą było się po prostu rozgrzać. Dlatego wiele tradycyjnych fińskich przepisów to proste dania. Zwykle składają się z mięsa, ryb i warzyw, które można było przechowywać. Fińska zupa z łososia to jedna z takich potraw.
Podobną zupę zjecie we wszystkich kraja skandynawskich i każdy ma własny przepis na prostą zupę z łososia. Szwedzi nazywają ją Laxsoppa, Norwegowie- Fiskesuppe. We wszystkich znajdziecie. Naprawdę dużo koperku. To potrawa, której nie powstydziliby się szefowie kuchni tacy jak Rene Redzepi, szef słynnej Nomy. Jest jednym z szefów kuchni, którzy podpisali manifest nowej kuchni nordyckiej. Najważniejsze zasady: świeżo i sezonowo, prosto, z lokalnych produktów i tak, by wydobyć z nich czysty smak.
Gotowałam tę zupę w wielu wersjach: z mlekiem i ze śmietaną, na wywarze rybnym i po prostu na wodzie. Najlepszym wyjściem jest bulion rybny, ale ten warzywny też sprawdza się świetnie. Do zabielenia zupy wybierzcie śmietanę. Nie pożałujecie. Finowie twierdzą, że zupa z łososia najlepiej następnego dnia. U nas w domu następnego dnia nigdy jeszcze nie doczekała.
PS. Dla wielbicieli łososia mam przepis na obłędnie pysznego tatara. Idealnie sprawdza się jako przystawka na wigilijnej kolacji albo n eleganckim obiedzie. Możesz też użyć go do zrobienia rolek sushi.
ZUPA Z ŁOSOSIA
Składniki
- 500 g filetu z łososia
- 400 g ziemniaków
- 150 g pora biała i jasnozielona część
- 150 g marchwi duża sztuka
- 2 litry bulionu rybnego lub warzywnego
- 250 ml śmietany 18% słodkiej
- 20 g masła
- 1 pęczek koperku
- sól, pieprz
- ziarna różowego pieprzu opcjonalnie
Sposób przygotowania
- Z łososia usuń skórę i ( jeśli są ) ości. Pokrój w centymetrowe kawałki. Marchewkę pokrój w plasterki, pora przekrój na pół i pokrój w plasterki. Ziemniaki obierz i pokrój w kostkę.
- Masło rozpuść w garnku o grubym dnie. Dodaj pora. Smaż go na małym ogniu tak, by zmiękł ale nie zbrązowiał. Wlej bulion. Dorzuć ziemniaki i marchew i zagotuj. Gotuj pod przykryciem około 10 minut.
- Do zupy dorzuć łososia i gotuj kolejne 5 minut.
- Do śmietany wlej pół szklanki gorącego bulionu by ją zahartować, dokładnie wymieszaj. Wymieszaną śmietanę wlej do zupy.
- Zmniejsz ogień i delikatnie gotuj zupę jeszcze 2-3 min. Dopraw solą i pieprzem. Opcjonalnie wrzuć kilka ziaren roztartego w moździerzu różowego pieprzu.
Uwagi
- Jeśli lubisz wędzonego łososia zupa z nim będzie równie dobra
- Zamiast tłustej śmietany możesz użyć 12% lub mleka.
Wygląda na prostą w przygotowaniu dlatego zrobię!
Super pomysł na proste i szybkie danie.
i jakie pyszne 🙂
Zrobiona, zjedzona, pycha, zamiast pieprzu chili 🙂 Polecam. Pozdrawiam.
bardzo się cieszę, zwłaszcza, ze to nie tylko pyszna ale i zdrowa zupa
Już kilka razy robiłam tą zupę z Pani przepisu- jest przepyszna! Nieco dłużej gotuję warzywa ale to kwestia indywidualna.
bardzo się cieszę 😉 i zapraszam na bloga częściej